Skąd wziął się pomysł na otworzenie centrum urodzinowego?
Wiele lat temu poznałam wyjątkową kobietę, która potrafiła swoją miłością i dobrocią skupiać wokół siebie całą rodzinę. Smak jej wyjątkowych ciast pamiętam do dziś. Babcia Eryka nauczyła nas wszystkich, że rodzina jest najważniejsza. Pokazała, że warto świętować i spędzać czas w gronie najbliższych. Każdy członek rodziny był najważniejszy: świętowali więc każde imieniny, urodziny, rocznice, jubileusze, chrzty. W młodości byłam na nią zła. Wydawało mi się, że takie spędy rodzinne to tylko masa roboty i sprzątania. Zrozumiałam jej miłość i poświęcenie dopiero, kiedy sama zostałam matką. Ale na to było już za późno, ponieważ moje małżeństwo nie wytrzymało próby czasu.
I tak z pewnością o wiele mądrzejsza, ale zupełnie bezradna zostałam z dwójką dzieci. Synek miał niespełna roczek, a córeczka trzy latka. Przyjechałam do Białegostoku z kilkoma tobołkami, wiedząc, że nie mogę tu na nikogo liczyć. Postanowiłam szukać takiego zajęcia, które pozwoli mi pogodzić pracę zawodową z macierzyństwem: sprzątałam, gotowałam, właściwie imałam się każdego zajęcia, które pozwoliłoby mi utrzymać rodzinę. To były trudne czasy dla kobiety z dwójką malutkich dzieci. Brałam pod uwagę, że być może, aby nakarmić dzieci będę musiała zająć się mało chlubnym, ale za to najstarszym zajęciem świata.
Na szczęście tak się nie stało. Ludzie i los mi sprzyjali. Udało mi się znaleźć mieszkanie, dzieci dostały się do żłobka i przedszkola, znalazłam nianię i powoli zaczęłam stawać na nogi. Z czasem poznałam wspaniałego człowieka, który sprawił, że poczuliśmy się z dziećmi bezpieczni. Wtedy też urodził się mój trzeci syn. Ale często myślałam o tym, jak wiele musiałam przejść przez to, że nie rozumiałam na czym polega prawdziwa miłość.
Pamiętałam moją teściową i postanowiłam, że za całe dobro które dostałam od niej i od innych ludzi, już do końca mojego życia będę ją naśladowała. Dlatego edukuję rodziców, aby stawiali swoje dzieci na pierwszym miejscu i uczyli je rodzinnych tradycji i miłości.
Moi klienci chyba czuli, że to nie tylko moja praca, ale też misja i zaufali mi od pierwszego dnia, od narodzin pomysłu. Potem opowiadali o mnie swoim znajomym, i tak stałam się animatorką zabaw dla dzieci, osobą, która sprawia, że ludzie znajdują czas dla swoich bliskich, bo taka jest moja rola.
A już tak bardziej przyziemnie: od 7 lat pracowałam jako animatorka zabaw dla dzieci, poznałam branżę usług dla dzieci od podszewki. Często rozmawiałam z rodzicami, którzy prosili mnie o radę, gdzie i jak zorganizować urodziny swojemu dziecku. Bardzo często mówili o tym, że sale zabaw z kulkami to doskonałe rozwiązanie, ale dla młodszych dzieci. W zasadzie co roku, każda mama chce zaskoczyć swoje dziecko i jego gości i szykuje coś niezapomnianego, coś nowego. Zawsze nieodzownym elementem udanego przyjęcia jest animator. Ktoś kto zaproponuje zabawę dostosowaną do wieku i zainteresowań dzieci, potańczy z nimi, zrobi jakiś pokaz.
Wielokrotnie dojeżdżałam do moich klientów do domu, do świetlic, do ogrodów w sezonie letnim, na lodowisko zimą. W końcu nadarzyła się okazja, żeby stworzyć własną przestrzeń. Postawiłam wszystko na jedną kartę. Wzięłam kredyt i wyremontowałam lokal. W tym projekcie pomogło mi mnóstwo życzliwych osób, bez wsparcia których byłoby mi o wiele trudniej.
Tak powstało centrum urodzinowe Party4You. Jest to zupełnie nowe miejsce na mapie Białegostoku, ponieważ mamy piękną salę bankietową z funkcją tematycznych sal zabaw. W Party4You dzieciaki nie korzystają z jednorazówek, a rodzice nie cisną się po kątach. Każde przyjęcie to piękne naczynia bankietowe, dekoracje oraz mnóstwo emocji, bo animator ma tak na prawdę wprowadzić w dobry nastrój, zintegrować dzieciaki i rodziców i sprawić, aby każda chwila była niezapomniana. Centrum otworzyłam rok temu. Dzięki zaufaniu naszych gości kredyt udało się już prawie spłacić.
Czy korzystała Pani z jakich dotacji czy innych form wsparcia finansowego?
Niestety nigdy nie udało mi się otrzymać żadnej dotacji. Każdy element wyposażenia znajdujący się w centrum jest wynikiem mojej ciężkiej pracy. Często musiałam podejmować decyzję czy kupić coś własnym dzieciom czy kupić coś do firmy. Na szczęście moje dzieci są dla mnie ogromnym wsparciem, same angażują się w pomoc, pracę, planowanie i podsuwają mi nowe pomysły. Myślę, że to centrum to taka nasza rodzinna sprawa, rodzinna firma. Każdy tu jest ważny, nawet mój pięciolatek ma swoje pomysły czy uwagi, a my bierzemy je pod uwagę. Bo dzieci to przyszłość naszej firmy.
Co w prowadzeniu centrum urodzinowego wymaga największych inwestycji?
Wyposażenie, remonty. Staramy się aby było czysto i schludnie, a to wymaga dużo wysiłku i nakładów finansowych. Nasi klienci bardzo doceniają ten aspekt, dlatego nigdy nie odpuszczamy. Chcę aby nasi goście byli zawsze pewni, że to miejsce spełni ich oczekiwania.
Na rynku jest kilka innych podobnych firm. Co zrobić aby wyróżnić się od innych/co wyróżnia was od innych?
Jeśli chodzi o animacje i organizację imprez z pewnością. W branży wszyscy się znamy. Natomiast każdą firmę coś wyróżnia. Ktoś wyspecjalizował się w dekorowaniu balonami, kto inny poszedł w animacje taneczne albo bańki. Każdą firmę z mojej branży szanuję i podziwiam. Wiem ile pracy wymaga dopracowanie scenariuszy, programów oraz zorganizowanie takich animacji. To są lata pracy, doskonalenie się i wyrzeczenia.
Nasza firma specjalizuje się w animacjach rodzinnych i integracji. Co to znaczy? Staramy się integrować międzypokoleniowo, na naszych imprezach nie brakuje wzruszeń, czy okazywania miłości. Na co dzień nie mamy na to czasu, ale w Party4You ten czas musi się znaleźć. Nasi animatorzy starają się wyciągnąć uczestników imprezy z letargu codzienności, zarówno dzieci, jak i rodziców. Nie zawsze jest to dobrze przyjmowane, bo rodzice często mylą pojęcie opiekunka do dzieci z animatorem. Ale powolutku edukujemy, pokazujemy co jest ważne i jak być blisko z dziećmi. Nasi goście wychodzą zbliżeni do siebie, i często do nas wracają, bo ten klimat bliskości jest niezapomniany.
Jeśli chodzi o centrum urodzinowe, to nie ma podobnej firmy. Są albo sale zabaw, albo sale bankietowe przystosowane do obsługi dorosłych gości. Natomiast nie ma miejsc rodzinnych, takich gdzie poczują się dobrze i mali i duzi klienci. Z wielkim powodzeniem bawią się u nas 18-latkowie, nastolatkowie, jak i roczniaki czy czterdziestolatkowie. Nie stawiamy sobie żadnych barier, współpracujemy z najlepszymi firmami (iluzjoniści, tancerze, catering, fotografowie, barmani czy animatorzy) po to aby nasi goście miło spędzili u nas czas.
Czy podczas prowadzenia działalności musieliście zmierzyć się z jakąś nietypową sytuacją? Jeśli tak to jaką?
Nie przypominam sobie żadnej szczególnej. Wyzwania natomiast napotykamy cały czas. Nie ma dwóch takich samych imprez, ani dwójki takich samych dzieci. Tu wszystko jest elastyczne i dzieje się spontanicznie. Sztywne scenariusze i programy dawno temu wyrzuciłam do kosza. Improwizacja, oto jak pracuje się z dziećmi. Nic nie jest na pewno, dziś się coś sprawdza, a jutro nie. Podstawa to szybka reakcja na to co się dzieje.
Jakie są Wasze sposoby na zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa podczas imprezy?
Podczas imprez dla dzieci to rodzice dbają o ich bezpieczeństwo. To nie szkoła, nikt tu nie sadza dzieci w ławkach i nie chodzą karnie za rączkę. Zakładamy, że zarówno rodzice, jak i dzieci, zdają sobie sprawę, że należy unikać niebezpiecznych sytuacji czy nie robić innym krzywdy. Niestety nie wszyscy rodzice uczą dzieci, że nie wolno bić innych, albo że papierki wyrzuca się do kosza. Nie mamy na to wpływu, chociaż oczywiście reagujemy na takie sytuacje. Często śmieję się, że dzieci przechodzą u nas szkolenie jak zachować się w takiej czy innej sytuacji i raczej przestrzegają tych zasad.
Skąd czerpiecie pomysły na atrakcje?
Jestem mamą trzynastolatki, dziesięciolatka i pięciolatka. W zasadzie jestem na bieżąco z racji bycia matką. Bardzo dużo uczę się od moich dzieci. Poznaję ich świat, oczekiwania i obawy. Wiem, że gdyby nie one, nigdy nie znalazłabym w sobie tyle siły, tyle mobilizacji i nie byłabym na bieżąco ze współczesnym światem. A tak wiem co lubi młodzież, czym się interesuje, jakiej muzyki słucha, co im sprawia przyjemność, czego się boją.
Niedawno firma obchodziła swoje pierwsze urodziny. Jakie są wasze plany na przyszłość?
Tak, dokładnie rok temu otworzyłam Party4You. Wyjątkowo nie świętowaliśmy, bo nie było czasu. Jubileusz zorganizuję wiosną, tuż przed świętami wielkanocnymi. Wtedy zapraszamy wszystkich naszych gości, małych i dużych i świętujemy, tańczymy i zajadamy się smakołykami. Na tę uroczystość zawsze sama piekę tort według przepisu babci Eryki, wszyscy go uwielbiają. Moim wielkim marzeniem jest rozwój w kierunku animacji tanecznych i integracyjnych. Mam już pomysł na muzykę i scenariusze. W przyszłym roku z pewnością go wdrożę i zrobimy wielkie taneczne show dla naszych gości, w którym główną rolę odegrają oni sami.
Anna Zatorska
Czterdziestolatka, matka trójki dzieci. Właścicielka Centrum Urodzinowego Party4You oraz Agencji Artystyczno – Animacyjnej, którą markuje własnym nazwiskiem. Z wykształcenia ekonomistka, z powołania organizatorka imprez oraz animator czasu wolnego. Prekursorka neurodydaktyki w wychowaniu i nauczaniu dzieci. Twórczyni autorskiego cyklu warsztatów budujących relacje partnerskie i rodzinne bazującego na technikach body painting.