Klaudia Antos w świecie tańca to już marka sama w sobie. 23 lata to dużo czy mało w tej branży?
Miło to słyszeć, że jestem „marką”. Udało mi się już trochę zrobić w tej branży, ale cały czas traktuję siebie jako studenta, który ma wiele przed sobą. 23 lata to wystarczająco, aby świadomie żyć w branży. Teraz jest zupełnie inaczej, niż wtedy, kiedy ja zaczynałam. Cały czas powtarzam sobie, że chciałabym wrócić do momentu, kiedy miałam 18 lat i mieć w głowie tyle co teraz 🙂 Ale tak szczerze, jak patrzę na swoje CV, to jestem z siebie dumna i z tego ile zrobiłam w tak młodym wieku.
Jakie widzi Pani szanse i zagrożenia związane z wiekiem oraz jak należy kierować swoja karierą, by zminimalizować ryzyko przebranżowienia się po latach?
W moim zawodzie bardzo łatwo się wypalić, dlatego trzeba umiejętnie podchodzić do sprawy. Aby przekazywać taneczną wiedzę i się nią dzielić lub tworzyć, trzeba ją też od kogoś brać, by nasz umysł był cały czas świeżym narzędziem pracy. Ważne jest świadome podejście do swojego ciała, jak do głównego narzędzia pracy. Rolnik musi dbać o swój sprzęt, aby mógł zbierać plony, na których zarabia. Z naszym ciałem jest tak samo. Musimy o nie dbać. Wzmacniać, rozciągać, ale przede wszystkim dbać pod względem medycznym. Niestety wielu tancerzy to bagatelizuje, co odbija się na nich w późniejszych latach.
Śmiało możemy Panią nazwać influencerką. Czy Pani zdaniem to zawód, sposób życia, a może jeszcze coś zupełnie innego?
Trochę się z tego śmieję, bo nigdy nie przypuszczałam, że kiedyś będę jedną z nich. To na pewno fajna odskocznia od mojego życia na sali lub w studiach nagraniowych. Kiedy mogę wyjść do odbiorców, wziąć udział w jakimś ciekawym evencie i poznać nowych ludzi. Oczywiście, że jest to również zawód, ponieważ znam osoby, które realizują się tylko w tej kwestii, ale dla mnie to tylko dodatek 🙂
Jak wygląda współpraca influencerki z markami w Polsce? Czy często Pani odmawia promocji jakichś produktów? Jak często pojawiają się zainteresowane współpracą firmy?
Pod względem współpracy jestem bardzo wymagająca. Sama obserwuję masę influencerek, które na co drugim zdjęciu coś reklamują. Od samego początku założyłam sobie, że nigdy nie polecę czegoś, czego sama nie spróbowałam lub czego sama bym nie kupiła. Jeśli się czymś dzielę z moimi obserwatorami, to oni wiedzą, że jest to warte swojej ceny. Nie chodzi o ilość, ale zdecydowanie o jakość.
Zdecydowała się Pani na wyjazd do Los Angeles, zrezygnowała ze swojej rozwijającej się kariery w Polsce i postanowiła zaryzykować. Co było zapalnikiem do podjęcia tej decyzji i czy po paru miesiącach jest Pani w stanie powiedzieć, że warto?
Zawsze marzyłam o tym, aby osiedlić się tu na stałe. Nie sądziłam, że stanie się to tak szybko… (moja mama tym bardziej, nie była na to gotowa, haha). Podczas mojego ostatniego miesięcznego pobytu dostałam niesamowity feedback od jednych z największych choreografów tutaj, ale osobą, która pomogła mi w tym najbardziej jest zdecydowanie właściciel szkoły Playground – Kenny Wormald, który wierzył we mnie od pierwszego spotkania. Oddał całe swoje serce, mimo że kompletnie mnie nie znał. Następnym krokiem był trzyletni kontrakt z jedną z największych agencji tanecznych w Los Angeles. Wtedy już wiedziałam, że to odpowiedni moment. Teraz albo nigdy! Takie okazje nie zdarzają się często. Niczego nie żałuję. To była jedna z najodważniejszych, ale też najlepszych decyzji w moim życiu.
Czy pozyskanie wizy w celu migracji zawodowej było trudne?
Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że cały proces pozyskiwania wizy pracowniczej, to jedna z najgorszych rzeczy. Tłumaczenie masy dokumentów, umów, rozmowy z prawnikiem, konsultacje w ambasadzie, kompletowanie wszystkiego, aby tylko udowodnić że mogę prawnie pracować w USA. Ze względu na mój kontrakt z agencją było mi łatwiej, ponieważ jechałam tam na „zaproszenie” pracodawcy z zagranicy. Cały proces trwał ok. sześciu miesięcy. Mój prawnik osobiście pogratulował najszybszego rozpatrzenia sprawy wizowej w całej jego karierze 🙂 W niektórych przypadkach proces ten może trwać nawet ponad 2 lata.
Jak Pani ocenia możliwość rozwoju kariery tancerki/choreografa w Polsce i w USA, a w szczególności Los Angeles?
Jak to się mówi: „Jeśli chce się coś zdziałać, to wszędzie można”. Oczywiście, że tak i zgadzam się z tym, ale jednak nie ma co ukrywać, Polska ma bardzo ograniczone możliwości, jeśli chodzi o tancerzy. Można pracować przy wszystkich produkcjach telewizyjnych w tym kraju i tak było w moim przypadku. Niestety, my nie posiadamy dużych artystów, takich jak Beyoncé, Chris Brown, Usher, Janet Jackson. Oczywiście bez obrazy dla Polskich wokalistów 🙂 Tutaj odbywają się wszystkie największe rzeczy. Los Angeles to raj dla tancerzy pod względem rozwoju, jak i pracy.
Współpracowała Pani z agencją tancerzy w Polsce, a obecnie z MSA w USA, jakie są największe różnice i gdzie się Pani zdaniem łatwiej współpracuje?
Zdecydowanie tutaj w USA. Mam swojego agenta, z którym mam cały czas kontakt. Informuje mnie on o wszystkich audycjach, wysyła rady, pomaga we wszystkim, aby mój wizerunek był cały czas „top of the top”. Bookuje mnie na różne projekty lub produkcje. Tutaj zawód tancerza jest traktowany na poważnie, u nas jeszcze trochę się to lekceważy. Nie traktuje się nas serio. Tutaj jest zupełnie inaczej, wszyscy traktują Cię z szacunkiem. Podziwiają i doceniają twoją pracę i czas jaki poświęcasz. Największą różnicą jest jednak wynagrodzenie 🙂
Czy była Pani związana z jakimiś firmami umowami lojalnościowymi lub na wyłączność? Co Pani sądzi o tego typu ograniczeniach i na co Pani zdaniem powinni uważać artyści?
Nigdy nie byłam związana z kimś umową lojalnościową i nigdy bym się na to nie zgodziła, aby ktoś miał mnie na wyłączność. Lubię sama decydować o tym, czy coś jest dla mnie dobre, czy nie. Przede wszystkim, artyści w Polsce (szczególnie tancerze) powinni walczyć o swoje prawa i należne im przywileje. Jednym z najważniejszych punktów, które się lekceważy są np. płatne próby.
Jakie są Pani dalsze plany i co poradziłaby Pani osobom, które zastanawiają się nad wyjazdem i rozwojem kariery za granicą?
Mogę szczerze powiedzieć, że jestem ogromnie z siebie dumna że już tyle udało mi się tutaj zrobić. Sama w to nie wierzę, a przede mną jeszcze wiele więcej. Dlatego stąpam mocno po ziemi, idę do przodu i jestem ogromnie podekscytowana. Jeśli tylko wierzysz w swoje umiejętności i ciężko pracujesz, prędzej czy później dostaniesz to, czego chcesz. Bardzo ważna jest cierpliwość, ale przede wszystkim ciężka praca, bo nikt niczego nie dostał za darmo. Wiem, że w życiu można osiągnąć wszystko ale trzeba działać, a nie tylko o tym myśleć 🙂
Klaudia Antos
Tancerka, instruktorka oraz choreografka. Finalistka 9. edycji programu You Can Dance. Na swoim koncie ma kilkadziesiąt tanecznych zleceń w programach telewizyjnych czy na festiwalach. Występowała w teledyskach topowych polskich artystów, a teraz spełnia swoje marzenia w Los Angeles.