CZAS na Święta – perspektywa Marty Molskiej

Święta zawsze były dla mnie magicznym czasem. Już jako dziecko miałam zasadę, że każda osoba z mojej rodziny powinna dostać prezent. Znajdowałam w domu starą biżuterię i przerabiałam na nową, robiłam składanki muzyczne na kasetach magnetofonowych i wymyślałam niespodzianki. Drobne rzeczy, które miały wszystkim przypominać, że o nich pamiętam. Było to jakby wzmocnienie miłości, którą ich darzę. Minęły lata, a ja nadal kocham Święta tak samo, jak wtedy, gdy miałam 8 lat. Nigdy nie zapomnę, gdy dostałam swoją wymarzoną grę (Monopol) od rodziców i z siostrą grałyśmy do piątej rano (z przerwą na pasterkę), albo jak brat przywoził do domu rwane z dachu ciężarówki przy drodze w Hiszpanii pachnące mandarynki. Takie chwile zostają w głowie na zawsze. Niezwykłe wspomnienia z dzieciństwa, których nie zamieniłabym na żadne inne.

Teraz znaleźć magię Świąt jest o wiele trudniej. Nie będę pisać o wierze i wartościach religijnych, bo od tego w naszym życiu są inne osoby. Napiszę o własnych emocjach. Grudzień to mój ulubiony miesiąc w roku. Wszyscy narzekają wtedy na zimno, na pośpiech i zakupowe szaleństwo. Trzy tygodnie przygotowań, by przez trzy dni zbliżyć do ideału. Dla mnie również miesiąc ostatniej szansy. Taka ostatnia prosta, na której trzeba dać z siebie wszystko. Nigdy nie potrafię rezygnować na finiszu i podbijam wtedy stawkę. Dlatego w grudniu zawsze staję na rzęsach, by naprawić ostatni rok (ja zawsze mam coś do naprawienia). To dla mnie ostatnia szansa, by zakończyć pewne sprawy, czy ponownie sprawdzić listę noworocznych postanowień. Pęd, w który wpadam pozwala mi zauważyć jak wiele mam i jak wspaniali ludzi mnie otaczają (pozwala również wykluczyć tych gorszych). MIESIĄC OSTATNIEJ SZANSY każdego roku.

W tym roku sezon świąteczny rozpoczęłam 25. listopada od przygotowań wystawy Merry Kiczmas. Codziennie byłam otoczona światełkami, bombkami i innymi ozdobami. Leżące w stosach na środku korytarza i poplątane nie wyglądały tak atrakcyjnie. Zostały pozbawione swojej unikalności i prostego piękna. Łączyłam i kleiłam elementy wystawy oraz dyskutowałam o wartości Świąt, towarzyszącej im konsumpcji i kiczu. Z każdym krokiem uświadamiałam sobie, jak bardzo lubię kicz. Światełka, ozdoby, dodatki i konsumowanie tego wszystkiego oczami. Zrozumiałam też, że ta konsumpcja jakoś wcale mi nie przeszkadza, bo niczego nie konsumuję samotnie (Fakt, ważne, by zadbać o środowisko i ilość zakupów połączyć ze zdrowym rozsądkiem, ale nadal zostawić sobie z tego fun).

Media, filmy, książki przestrzegają nas, żeby  nie przegapić prawdziwej wartości Świąt. Dla mnie jest ona niezmienna. Czas dla rodziny i najbliższych. Wspólne cieszenie się sobą, żartami, opowieściami z ostatnich miesięcy. Przełamanie opłatkiem i zamknięcie etapu sprzeczek i wszelkich wątpliwości. Święta otoczone magią płynącą z miłości. Do Wigilii pozostał już tylko jeden dzień, a do końca roku tydzień. Dlatego życzę wszystkim, by właśnie w tym czasie zatrzymać się, nacieszyć czasem spędzanym z ludźmi. Wszystko w życiu możemy odzyskać, poza czasem. Na Nowy Rok życzę Wam, byście złapali jak najwięcej chwil, które odczujecie jako pełne, wartościowe, piękne i przepełnione miłością. Życzę Wam i sobie, by w grudniu 2020 roku lista „rzeczy do poprawy” była jak najkrótsza. Wesołych Świąt!


Marta Molska

Marta Molska

Współzałożyciel i współwłaściciel Agencji Marketingowej DO IT Crew sp. z o.o. i Dyrektor MDK. Pomysłodawca Stowarzyszenia Freeway, eventu Street Noise i portalu Aż Kobieta. Członkini PSWF Klubu Kobiet Biznesu i Izby Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku.

 

You may like