„Grunt to pomysł na siebie i konsekwencja” – wywiad z Sabiną Mentel

Pani Sabino jest Pani bardzo młodą kobietą i bardzo wcześnie założyła Pani swój pierwszy biznes. Skąd ta decyzja?

Kiedy zorganizowałam swój pierwszy event miałam zaledwie 18 lat. Potem sporo czasu spędziłam na wolontariatach, angażowałam się w różne studenckie aktywności i szukałam swojej drogi wejścia do branży eventowej. Od zawsze wiedziałam co chcę robić. Kiedy udało mi się załapać na pierwsze „poważne” wydarzenie, od razu rzucono mnie na głęboką wodę. Szybko pokazałam, że się do tego nadaję. Zaufano mi, chociaż z dużym dystansem.

Stale dawano mi do zrozumienia, że jestem zbyt młodą kobietą w dosyć męskiej branży. Niestety mało kto traktował mnie poważnie. Nie chciano powierzyć mi samodzielnego stanowiska, notorycznie podpisywano się pod moimi pomysłami finalnie wykluczając mnie z projektów, zlecano mi najgorszą tzw. „czarną robotę” i non stop musiałam wypełniać polecenia, z którymi się nie zgadzałam. Moja satysfakcja z pracy wynosiła wtedy -1000, a jednocześnie do głowy przychodziły mi coraz lepsze koncepcje wydarzeń, którymi inni chcieli się „zaopiekować”. Wtedy postanowiłam to zmienić i zapracować na własne nazwisko. Pewność siebie dotycząca moich umiejętności pozwoliła mi uwierzyć, że dam sobie radę, chociaż wcale nie było (i nie jest) łatwo.

Założenie własnej działalności lepiej brzmi niż wygląda w rzeczywistości, to trzeba powiedzieć głośno. Proces rejestracji firmy jest dosyć prosty, każdy jest w stanie to zrobić. Jazda bez trzymanki zaczyna się później, kiedy dopadają nas lepsze i gorsze miesiące i trzeba pozyskiwać klientów. Prawda jest taka, że branża eventowa mocno wysysa energię i kreatywność, a tzw. sezon ogórkowy potrafi mocno zaburzyć naszą pewność siebie. Ale tak jest we wszystkich innych segmentach biznesu.

W branży eventowej organizator podobno najbardziej obawia się pogody. Czy coś poza pogodą nie daje Pani spać przed wydarzeniem?

Lista pozycji nie dających mi spać przed wydarzeniem nie ma końca. Począwszy od podwykonawców, którzy często nie wypełniają swoich zobowiązań (wtedy „na wczoraj” trzeba znaleźć nowych lub samodzielnie ratować sytuację), przez ogromne poczucie odpowiedzialności, presję czasu i budżetu, aż po zmiany decyzji i wizji klienta w ostatniej chwili. Często wymaga się od nas robienia niemożliwego możliwym, najlepiej za darmo, z uśmiechem na twarzy, jednocześnie robiąc salto do tyłu.

Pomijając fakt, że stres nie daje nam spać, noce stają się najlepszym momentem kiedy w spokoju możemy napisać książkę produkcyjną lub odpowiedzieć na zaległe maile.

Wspomniana pogoda to jeden z mitów branży eventowej. To ten z czynników, na który nie mamy żadnego wpływu, dlatego już jakiś czas temu zaakceptowałam ten fakt i zupełnie z nim nie walczę. Grunt to plan B (najlepiej i C), który zadziała w niesprzyjających okolicznościach.

O czym powinien pamiętać przedsiębiorca decydując się na tą branżę?

O tym, że konkurencja jest bardzo duża i kolejna agencja eventowa nie jest potrzebna na naszym rynku. To jedna z ważnych kwestii, których byłam świadoma zanim ruszyłam z TASTE of ART – event creators. Wiedziałam, że nie mam szans konkurować z największymi w branży (póki co:)). Dlatego postanowiłam nie być ich konkurencją, a partnerem, którego potrzebują by wspólnie zrobić coś dobrego. Jestem dobrym producentem, znam swoje mocne strony i jestem świadoma tego, co mogę zaoferować innym, by spełnić ich oczekiwania. I to chyba jest sedno – wbić się w potrzeby rynku. Czyli jedna z głównych zasad każdego biznesu.

Czy nie obawiała się Pani pracy fizycznej w swojej branży?

Nie. Zarwane noce, wielodniowe montaże oraz dziesiątki godzin prób to faktycznie męczący czas. Poprzedza on samą produkcję, która wymaga od nas 200% wydajności i racjonalnego myślenia. To trudne, ale wysoki poziom adrenaliny, który towarzyszy nam w całym procesie potrafi zdziałać cuda. Tak naprawdę kiedy robimy to co lubimy, końcowa satysfakcja pozwala nam szybko zapomnieć o wycieńczeniu, które dało nam mocno w kość.

Proporcje pracy włożonej w projekt do jego finalnej realizacji i wspomnianej satysfakcji są często zaburzone i trudne do zbilansowania. Proces przygotowania eventu jest bardzo czasochłonny. Zazwyczaj trwa kilka tygodni, a nawet miesięcy jeśli mówimy o dużych wydarzeniach. Z kolei sama realizacja to zaledwie kilka dni lub godzin. To jedno ze złudzeń, których doświadczają osoby z zewnątrz na temat naszej pracy. Często słyszę: „Robisz eventy – super! Ciągle imprezujesz, wymarzona praca!”. Jednak w rzeczywistości to 70% pracy z komputerem, spotkania, negocjacje, umowy, prawnicy… Zaledwie 30% to produkcja eventu.
Dlatego warto wybrać te wydarzenia, które dają nam satysfakcję, bo inaczej zdecydowanie nie warto tracić tyle swojej energii i ciągle się denerwować 🙂

Zmęczenie fizyczne dopada mnie najbardziej na festiwalu Fair Play Dance Camp, przy którym mam okazję pracować od kilku lat. Camp sam w sobie trwa dziesięć dni. W tym czasie mamy dziesięć różnych eventów: imprezę masową, bitwy taneczne, showcase, liczne after party i koncerty. Montaże trwają trzy pełne dni, po których już mam dosyć, a event nawet się nie zaczął.

Największe koszty, które Pani ponosi w związku z rodzajem działalności?

Zdrowie fizyczne i psychiczne… 🙂 Przewlekły stres to cichy zabójca, na którego trzeba mocno uważać.

Czy sądzi Pani, że jest to branża, w której da się pracować całe życie?

Według mnie tak, ale to bardzo indywidualna kwestia. Uważam, że wszechstronne osoby znajdą mnóstwo możliwości pracy w segmencie eventowym. Nie widzę siebie w wieku pięćdziesięciu lat na produkcji, nie śpiąc pięć dni z rzędu, bo pewnie zdrowie mi na to nie pozwoli. Mam jednak wiele pomysłów na to, jak można wykorzystać zebrane przez lata doświadczenie, pracując w tej samej branży.

Poza imprezami masowymi i wydarzeniami kulturalnymi pracuje Pani jako wedding planner. Co jest trudniejsze: zadowolenie państwa młodych czy organizacja dużej imprezy masowej?

Oba z powyższych na tym samym poziomie 🙂 Sporo czasu minęło od ostatniego ślubu, jaki zorganizowałam. Jakiś czas temu przerzuciłam się na dekoracje ślubne, które tworzę pod szyldem TASTY DESIGN.

Przy imprezach masowych współpraca z urzędnikami nie jest łatwa. Ryzyko na każdej płaszczyźnie jest bardzo wysokie. Procedury i obostrzenia prawne mocno nas ograniczają. Natomiast w pracy nad ślubami presja odpowiedzialności jest o tyle wysoka, że to wymarzony dzień młodych, który po prostu musi być idealny.

Dlatego praca nad imprezą masową jest zdecydowanie trudniejsza, niż praca nad ślubem. Natomiast zadowolenie odbiorców imprezy masowej to nic w porównaniu do zadowolenia pary młodej. Tak więc bilans tych sytuacji równoważy się.

A które imprezy lubi Pani organizować najbardziej i dlaczego?

Zdecydowanie koncerty, pokazy mody i wydarzenia artystyczne. Przede wszystkim dlatego, że koncepcje kreatywne mają tutaj duży sens, bo odbiorcy są bardzo otwarci. Odsetek projektów w formie „kopiuj – wklej” jest chyba najmniejszy w porównaniu do innych wydarzeń, a energia daje sporą motywację do dalszej pracy. Dodatkowo, utożsamiam się z grupami odbiorców tego typu eventów, dlatego nie mam problemu z zaspokajaniem ich potrzeb.

Gdy ktoś zdecyduje się na organizację imprezy masowej, o jakich dokumentach musi pamiętać w pierwszej kolejności?

Procedura uzyskania zgody na organizację imprezy masowej jest żmudna i wymagająca. Zacząć powinniśmy od przygotowania dokumentacji samej imprezy, która będzie niezbędnym załącznikiem do wniosków składanych w odpowiednich urzędach. Mam na myśli regulaminy, plan terenu, opis samego wydarzenia, plany ewakuacyjne, harmonogram eventu, zatrudnienie ochrony oraz zatrudnienie kierownika ds. bezpieczeństwa imprez masowych, który pomoże nam w uzyskaniu opinii: policji, straży pożarnej, pogotowia ratunkowego i sanepidu. Dopiero komplet takich dokumentów można złożyć do urzędu miasta z nadzieją na pozytywną decyzję. To lista „to do” w bardzo dużym skrócie.

Może podzieli się Pani jakąś radą dla początkujących event managerów?

Wolontariat to najlepsze miejsce by złapać odpowiednie doświadczenie. Wiedza jest ważna, ale to praktyczne umiejętności są kluczowe w tej branży. Nie bójmy się pracy za darmo, to świetna okazja do networkingu i szansa, by się wykazać i dostać pierwszą poważną pracę. Jednak wszystko ma swoje granice, wieczny wolontariat nie wygląda dobrze w CV. Jeśli ktoś nie daje wam szansy się wykazać, spróbujcie zorganizować własne wydarzenie na mniejszą skalę. Piszcie koncepcje kreatywne wydarzeń, do których realizacji możecie przekonać innych, bardziej wpływowych specjalistów branży. Tylko nie popłyńcie za bardzo w tych wyobrażeniach, by nie skończyć jak twórcy FYRE Festivalu 🙂 Grunt to pomysł na siebie i konsekwencja.


Sabina Mentel

Sabina Mentel

Właścicielka agencji TASTE of ART – event creators, wdrażającej autorskie projekty w życie, jak i współpracującej na zasadach B2B z innymi agencjami z branży rozrywkowej. Producent wydarzeń artystycznych oraz doświadczona event manager z pasją do tworzenia niezapomnianych koncepcji. Pasjonatka designu. Pod szyldem TASTY DESIGN pracuje nad koncepcjami scenograficznymi wydarzeń.

 

You may like