Spektakl Aż Kobieta – wywiad z Martą Molską

16 listopada 2018 roku odbyła się premiera spektaklu Aż Kobieta. Może krótkie słowo wstępu o spektaklu?

Spektakl Aż Kobieta to przede wszystkim historia kobiet. Właściwie historia o tym, co siedzi w ich głowach, o tym czego nie chcą mówić lub boją się powiedzieć, o tym, jak radzą sobie z rzeczywistością i jak często pozornie nic nieznaczące słowa czy wydarzenia mogą zmienić ich życie i perspektywę. Historię powołują do życia cudowne tancerki: Aleksandra Nitupska, Monika Radziszewska, Edyta Szachniewicz, Marta Lewoc, Paulina Wróblewska i również ja. Kobiety te wcieliły się w różne role i bardzo łatwo się w nich odnalazły, gdyż na co dzień borykają się z podobnymi problemami. Spektakl jest apelem do kobiet z krótkimi życzeniami: Bądźcie szczęśliwe.

Była Pani scenarzystą, reżyserem, tancerką, choreografem spektaklu – jak to się udało pogodzić?

Trzeba jeszcze dodać – producentem, bo w części również sponsorowałam spektakl. Najłatwiej było być reżyserem, bo dokładnie wiedziałam o co chodzi w scenariuszu. Scenariusz był z kolei ogromnym wyzwaniem, bo wciąż wydawał się po prostu za słaby. Najtrudniej jednak było być tancerką, bo jestem starsza od moich koleżanek i miałam najdłuższą przerwę w występach na scenie. Dodatkowo nigdy nie lubiłam tańczyć na scenie, bo podczas takich występów odczuwałam dyskomfort. Spektakl był jednak moją terapią i sposobem na pokonanie demonów, dlatego zdecydowałam się również tańczyć. Bycie choreografem też nie było szczególnie proste, ponieważ jednocześnie musiałam myśleć o tym by wszystko zapamiętać i weryfikować czy tzw. „obrazek” wygląda dobrze i czy jest zgodny z przekazem. Na szczęście miałam przy sobie cudowne tancerki, które również miały ogromny wkład w choreografię, zasypując mnie pomysłami i wcielając moje i swoje pomysły w życie. Dzięki nim chorografia miała szansę tak cudownie rozkwitnąć.

Czy scenariusz oparty jest na prawdziwych wydarzeniach?

Tak. Pamiętajmy, że to była sztuka oparta na faktach. Scenariusz przedstawia historię prawdziwych kobiet, ale nie tylko tych które były na scenie. Dziewczyny pięknie odegrały swoje postacie. Jedna z koleżanek w czytanych monologach nawiązywała do męża, którego nie ma. Inną w pracy po spektaklu zapytano czy faktycznie jest taka rozwiązła. Nie jest, po prostu przypadła jej tak trudna rola. Tancerki to moje przyjaciółki i znam je na tyle dobrze, że wiedziałam, w których rolach odnajdą się najlepiej. Niektóre role zmieniałam na ostatnią chwilę.

Tylko jedna ze scen była w 100% odzwierciadleniem historii jednej z bohaterek, niemniej wszystkie historie były prawdziwe, a większość każda z nas znała z własnych doświadczeń. 550 osób, czyli 100% frekwencja na sali w filharmonii i owacje na stojąco. Łzy, śmiech i grobowa cisza w niektórych momentach.

Czy spodziewała się Pani takiego odbioru przez widzów?

Do spektaklu podchodziłam bardzo sceptycznie i krytycznie. Jak pewnie większość twórców. Może dlatego pierwszy scenariusz wylądował w koszu, a kolejny zmieniałam jeszcze 10 dni przed premierą. Realizowałam marzenie i serdecznie dziękuję moim koleżankom-tancerkom, za współpracę, bo bez ich pracy, kreatywności i poświęcenia nie byłoby to możliwe. Czekałam w garderobie na godzinę rozpoczęcia spektaklu, gdy przyszedł nasz kolega Bartek Skalik (dziękuję za rewelacyjne światła), który zajmował się światłami i powiedział, że nie starczyło miejsc na widowni. Serce mi zamarło. Na szczęście znalazły się dostawki, a drukarni już wybaczyłyśmy ten błąd i (miejmy nadzieję) filharmonia nam.

Niesamowite było to, że gdy tańczyłyśmy, na całej widowni panowała niczym niezmącona cisza. Nie było widać fleszy komórek czy świateł z monitorów. Jakby cała filharmonia się zatrzymała. Cudownie było słuchać śmiechu publiczności w momentach, w których marzyłam o takim odbiorze. Jednak najpiękniejszym momentem było, gdy ludzie wstali i dostrzegłam, że na publiczności było mnóstwo zapłakanych osób. Piękne było, gdy podchodziły do nas kobiety i mężczyźni gratulując za tak cudowny przekaz i tak ważna historię.

Na koniec pytanie, które dręczy zapewne większość czytelników. Czy spektakl Aż Kobieta będzie można zobaczyć ponownie?

To pytanie zostało już do nas skierowane zapewne tyle razy, by ponownie zapełnić całą publiczność. Postanowiłyśmy zagrać spektakl ponownie w Białymstoku – jeszcze nie wiemy gdzie i kiedy. Marzeniem teraz byłby większa scena teatralna. Mamy już również zaproszenia do innych miast. Dla nas to początek nowego wyzwania i mamy nadzieję, że podołamy, a każdy spektakl będzie równie prawdziwy, a zarazem inny od poprzedniego.


Marta Molska

Marta Molska

Współzałożyciel i współwłaściciel Agencji Marketingowej DO IT crew sp. z o.o. i Dyrektor MDK. Pomysłodawca Stowarzyszenia Freeway, eventu Street Noise i portalu Aż Kobieta. Członkini PSWF Klubu Kobiet Biznesu i Izby Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku.

 

You may like